Ja jestem codziennie w Teatrze Wielkim, jakim jest życie.
Bo czyż to nie życie daje strawę sztukom teatralnym?
A w teatrach mniejszych bywałem w Papalandzie i w Andrychowie cyklicznie za młodu na Konfrontacjach teatralnych.
Takie to też konfrontacje między plackorzami, a flacorzami
Andrychów był lepszy.Zawsze chuje byli lepsi.
Ale placki ziemniaczane robią chujowe!
Sflaczałe takie!
Tako rzecze flacorz
Po amatorkach, przyjechała tam raz ekipa z Teatru Witkacego z Zakopca na finał, z jakąś sztuką Yasminy Rezy - tytułu niestety nie pamiętam, ale nie dość, że sztuka przednia, to i widać było różnicę między amatorką powiatową konkursową, a zawodowcami.
No a potem to już tylko koncerty, gdzie jest czasami wiele z teatru.
Taki np. Michael na Bemowie w 97r.
Albo Metalmani w Spodku, gdzie niestety ten teatr mnie śmieszył.
Aaa sorry.
W 2001 gdy pracowałem i mieszkałem w Wawie, to byłem na przedstawieniu teatru Makata, moich kumpli na Ursusie bodajże w jakimś domu kultury.
Wspaniała ręczna animacja tańca pary białych kukiełek w ciemności, podświetlonych lampą UV, animowanych ręcznie przez 5 osób, oczywiście całych w czerni, niewidocznych.
Wyszlo bosko.